W końcu się udało, wsiadłam samolot i poleciałam do mojej kochanej siostrzyczki
I widoczki miasteczka
Żeby nie było,że próżnowałam na urlopie, co to, to nie. Zabrałam ze sobą kilka gotowych jaj, kilka tam udziubałam,ale rozchodziły się tak szybko,że nie zdążyłam cyknąć zdjęć.
Na zdjęcia załapał się tylko króliki i jajka, które zostały u siostry :)
Piękne widoki i ten zamek....no cudo.
OdpowiedzUsuńNie zanosi się,abym mogła tam kiedyś pojechać....no,ale nigdy nic nie wiadomo:).Pozdrawiam
piękne te filcaki i zazdroszczę siostrze bo zrozumiałam, że teraz ona jest ich właścicielką
OdpowiedzUsuńFilcaki przepiękne!!!No słów brak!
OdpowiedzUsuńA Irlandia...Żyłam tam 1,5 roku i już zawsze będę to ciepło wspominać.Specyficzny klimat małych miasteczek,shopping który polubiłam ;)
A te stare zamki i stare domy...oj,one wszystkie mają swoją historię która jeszcze daje znać o sobie ;)
Pozdrawiam
Filcakowy zając jest przecudny!! A Irlandia.....eh!! Chciałabym....chciała!! :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńIrlandia to marzenie moje z życia mnie jako nastolatki.....Nie wiem czy nadal chciałabym tam mieszkać....ale ....chyba jednak byłabym skłonna tak przez dłuzszy czas tam pobyć :)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsca....zazdraszczam w takim razie :)