Dziś miałam wolne, na Ukrainie święto-dzień Konstytucji.Długi weekend był bardzo upalny,ale dziś już nie mieliśmy ochoty na plażowanie. Byliśmy na długim spacerze, a po obiadku skończyłam myszkę baletnicę dla mojej siostrzenicy.
Myszka próbowała dobrać się do naszych serowych zapasów :)
Piękna, urocza, słodziutka.
OdpowiedzUsuńSiostrzenica będzie zachwycona
Śliczna i słodka!
OdpowiedzUsuńjaka milusińska!
OdpowiedzUsuńAle cudo!!!
OdpowiedzUsuńSłodzieńka balerinka! :) Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńKasiu...
OdpowiedzUsuńJak CUDOWNA,ROZOWA MYCHA!:-)
SZYDELCIANKA pelna wdzieku i finezji a ja nie wiem ,jak to sie stalo,ze PRZEGAPILAM TWOJ BLOG i nie mam go wcale ani w moich linkach,ani zadnej wzmianki o tym,ze ISTNIEJESZ I TWORYSZ SLICZNE RZECZY!
Teraz obie bedziemy nadrabiac zaleglosci a ja bede zagladac do Ciebie z prawdziwa przyjemnoscia,bo uwielbiam szydelkowe dzielka-sama troche w wolnych chwilkach'produkuje':-)
Pozdrawiam Ciepluteczko-psiankaDK
Widzę, że szydełkowe zwierzaki robią furrorę ostatnio na blogach :) Szkoda, że ja nie umiem szydełkiem zrobić ani rządka... No dobra, rządek umiem ale już zawrócić i zrobić następny - ni diała! A taka skomplikowana mysza czy misiek - to chyba zasługa jakichś zaklęć magicznych!
OdpowiedzUsuńCudna Mycha!!!
OdpowiedzUsuń