W sobotę spotkałam na bazarze znajomą z pracy i jej mamę. Starsza pani zapytała, czy może podarować mi koronki, które w jej domu leżą bezużyteczne. Na to moja znajoma stwierdziła, że absolutnie mi tego nie przyniesie , bo to stare i brzydkie. Jednak uległa namowom mamy i stałam się dziś właścicielką pięknych brugijskich koronkowych serwet.
Mała serwetka ma 35 x 35 cm, duża 85 x 85 cm
i szydełkowy kołnierzyk
Po praniu mniejsza serwetka odzyskała piękną biel, duża jednak jest trochę zszarzała, może macie na to jakiś sprawdzony sposób.
A na bazarze upolowałam taki truskawkowy imbryczek :)
Miło, że do mnie zaglądacie.
Zdobyłaś cudne serwetki;-)
OdpowiedzUsuńSą szalenie piękne, a do tego te słoneczniki i cudowny dzbanek. Zazdroszczę!!! Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście są cudowne. To dobrze, że dostały się w Twoje ręce - potrafisz docenić ich urodę.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne!!!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne serwetki, widziałam już rózne brugijki, ale tak pieknych to nie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńpiękne serwety, moze spróbuj sól wybielająca do firan
OdpowiedzUsuńKoronki przepiekne,prawdziwe dziela sztuki.
OdpowiedzUsuńImbryczek jaki slodki.
Pozdrawiam
Kasiu...koronki przecudowne.to bardzo cenny nabytek-pokoleniowy.Ja mam skromny kolnierzyk brabancki...tylko z XVII stulecia:-)Jestem z niego dumna:-)
OdpowiedzUsuńCaluski-psiankaDK-
te serwetki sprawiły mi ogromną radośc. Cięszę sie,ze udało sie wyciągnąć je z mroków szafy i pokazac światu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziekuję za miłe słowa
Piękne serwetki:)
OdpowiedzUsuń