Tego cudownego misiaczka dostałam od
Ani. Długo czekałam zanim wpadł w moje ręce. Umówiłyśmy się z Ania w Radomiu, ale z mojej winy do spotkania nie doszło. Moj syn zawiózł Ani parasolkę ode mnie i w zamian dostał misia.
Przez telefon poinformował mnie ze misio to istne cudo i najchętniej zostawi go u siebie,ale byłam nieugięta. To mój misio :)
Następnie mis pojechał do Warszawy, skąd miał odebrać go mój mąż. Tym razem zadzwoniła córka i próbował mnie urobić żeby miś został u niej. Była nim zachwycona.
Nie mogłam się doczekać tego cuda, które zachwycało wszystkich , którzy go zobaczyli.
Az wreszcie mój mąż wrócił z Polski i wyjął misia z torby i zobaczyłam co wzbudzało ten zachwyt.
Przecież to istne cudo. Ruszają mu się łapki, kręci głową. Jest przecudny.
Anui, pięknie Ci dziękuję. Dawno nikt nie sprawił mi takiej radości.
piękny i miśka z poprzedniej notki też:D
OdpowiedzUsuńTemu powszechnemu zauroczeniu wcale się nie dziwię ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.