Święta, święta i po świętach...
Minęły szybko, jak każdy pobyt w domu.
Tym razem postanowiliśmy wracać samolotem. Na lotnisku okazało się że na bilecie jest błąd i zamiast na 30 grudnia, mamy bilet na 30 stycznia. Zanim przebukowaliśmy bilety nasz samolot odleciał. Na szczęście następny był za 4 godziny. Jak już mieliśmy potwierdzenie rezerwacji na 15.20 okazało sie ,że rejs odwołano, już nie było nam wesoło - okazało się jednak, ze odwołano rejs polskich linii a ukraińskie lecą. Pozwiedzaliśmy sklepy na lotnisku spróbowałam kilku smaków pysznych lodów i wreszcie wyświetlił się nasz lot. Podeszliśmy do wyjęcia i czekamy, czekamy, czekamy-lot opóźniony. O 15,20 zaczęto wpuszczać na pokład, ale okazało się ze jeszcze musimy poczekać bo jaki pasażer nie dotarł i trzeba wypakowac jego bagaż.
Było mi już wszystko jedno, wiedziałam,że nie zdążymy już na pociąg ani autobus z Kijowa do Charkowa. Nareszcie start. Warszawa z lotu ptaka i chmury, chmury, a za chwilę turbulencje. Rzucało nami jak samochodem na ukrainskiej drodze :)
Wylądowaliśmy szczęsliwie, złapaliśmy autobus do Charkowa i o 5 rano byliśmy na miejscu. Odpoczęliśmy już po podrózy a teraz szykujemy sie do sąsiadów na spotkanie Nowego Roku.
Życzę Wam zeby ten Nowy Rok obfitował tylko w miłe niespodzianki i przyniósł zadowolenie i realizację planów.
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU 2012