Ostatnie dwa weekendy były prawdziwie wakacyjne.
Pierwszy spędziliśmy na pięknym kompleksie basenowym w Charkowie. Moja skóra nareszcie mogła poczuć ciepełko słonecznych promieni i popluskać się w basenach :) -cudowne dwa dni -prawie wakacje.
A w tę sobotę wybraliśmy sie w długą podroż. Moj mąż odnalazł po 25 latach kolegę ze studiów i postanowiliśmy go odwiedzić.
Jechaliśmy bardzo malowniczą okolicą. Nareszcie mogłam nacieszyć oczy tysiącami hektarów słoneczników, stąd to skojarzenie z Van GoghiemW jednej z mijanych wiosek stał sobie taki pomnik kury :)
Te malownicze krajobrazy doprowadziły nas do Trostjanca.
Aleją zakochanych przeszliśmy przez ogród
do romantycznej altanki nad jeziorkiemTu skomponował swój pierwszy utwór symfoniczny "Burza"
Po krótkim spacerze ruszyliśmy dalej złotym , słonecznikowym szlakiem.
Spotkaliśmy się z Miszą i jego żoną.
Po krótkim spacerze ruszyliśmy dalej złotym , słonecznikowym szlakiem.
Spotkaliśmy się z Miszą i jego żoną.
To było bardzo miłe spotkanie , szczególnie dla mojego męża i Miszy, przecież nie widzieli się ćwierć wieku.
Wieczorem dotarliśmy do Kijowa, ale o tym w następnym poście :)
mmm cudne widoki
OdpowiedzUsuńAż mi się ciepło na sercu zrobiło
OdpowiedzUsuńPiękne słoneczniki. Ciekawe miejsca.
OdpowiedzUsuńPiękna relacja!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne fotografie...ach słoneczniki uwielbiam. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńkura mnie rozwaliła na łopatki :D
OdpowiedzUsuńkocham słoneczniki!!!!!piękne zdjęcia
OdpowiedzUsuń