Mogę tylko powiedzieć, ze weekend był bardzo twórczy, nie pamiętam kiedy tyle zrobiłam .Pogoda sprzyjała działaniu i siedzeniu przed telewizorem. Lał deszcz ,spadały z dachów ogromne sople i łaty zmrożonego śniegu, wyjscie z domu było raczej ryzykowne.
Sople zerwane z balkonu posłużyły za tło do sesji fotograficznej słonia, który prosto z lodowych szczytów trafil na monitor . Mój mąż stwierdził,że nikomu go nie odda :)
Po raz pierwszy kupiłam "trawkę Ma dośc długi włos i na szydelku nie wychodziło tak jak bym chciała, machnęłam więc ubranko dla lali na drutach.
i misiek, najmniejszy w mojej kolekcji -9cm
Na pozegnanie śnieznej zimy -biały zajączek
Różowy Miślko - tylko całować i całować ...
OdpowiedzUsuńA
Wesoła gromadka:)
OdpowiedzUsuńŚliczne te maskotki są :)))
OdpowiedzUsuńAle śliczne maskotki tworzysz :) Rozgoszczę się u Ciebie jesli pozwolisz ;)
OdpowiedzUsuńA czy ta parasolka w profilu to przez Ciebie szydełkowana? Jest przepiękna !
OdpowiedzUsuńDziękuję wszystkim za miłe komentarze.
OdpowiedzUsuń*Betsy, zapraszam serdecznie, ja zagladam do Ciebie od dłuższego czasu bez pytania :)
Parasolka to tez moje dziełko. Uwielbiam robic parasolki.
Śliczne te maleństwa:)
OdpowiedzUsuńNa parasolkę mam ochotę od dawna może kiedyś?